niedziela, 31 października 2010

Jesiennie


"Niech ta jesień się już skończy", "Jesien, zima niech szybko mijają, bo chce wiosnę" - ostatnio non stop słysze tego typu zdania, więc się pytam, dlaczego ludzie nie przepadają za jesienią? Bo dla mnie to piękna pora roku - słońce, złote i czerwone liście - piękne!




I taki bonus, bo w koncu sie zebrałam w sobie by sklecić ten filmik, miał być co prawda inny, ale mi sie juz nie chce :P

niedziela, 17 października 2010

Kłopotliwy pies...?

Właśnie, co oznacza, że pies jest kłopotliwy? Każdy właściciel interpretuje to inaczej, dla jednych niekłopotliwy pies to taki, który nie śpi w łóżku i nie niszczy w domu - jeśli miałabym oceniać w takich kryteriach to mój pies zalicza się do psich aniołków. Jednak nigdy nie jest tak różowo, pomijając to, że Benek nie zniszczył NIC w domu, to nie uważam aby mój pies nie sprawiał problemów.
Niektórzy może wiedzą, że Benek był wzięty jako około roczny pies z fundacji, jako przerażony burek, który bał się dosłownie wszystkiego. Teraz jest psem radosnym, który łapie frisbee, siada na komendę i daje łapkę, niby szczęśliwe zakończenie, a jednak tak nie jest, bo mimo, że według mnie naprawdę dużo zrobiłam z tym psem przez te dwa lata począwszy od pokazania, ze krzaczek na ulicy wcale nie jest straszny do zwykłego codziennego posłuszeństwa jak siadanie i czekanie przy nodze jak pani spotka kogoś znajomego i chce chwilkę porozmawiać, to Benek jako pies z jakaś przeszłością ma swoje widzi mi się. Z zewnątrz to taka puchata kulka (szczególnie teraz kiedy nie widział fryzjera) o pięknych okrągłych oczkach, ale w środku to wredota jakich mało. Niby niepozorny mały piesek, a potrafi nie raz pokazać ząbki, których pokazanie nie raz kończyło się wylewem krwi (nigdy moim).
Mam pewne teorie na ten temat o których może napiszę kiedyś, proszę tylko nie sądzić, ze Benek to chodzący agresor, nie, naprawdę można bez obaw go pogłaskać czy podrapać za uchem, ten pies po prostu nie każdego lubi :)

A co u nas? W sumie nic, ja się ucze, pies śpi, a na spacer mamy czas zazwyczaj wieczorem, we wrześniu za to spędziliśmy weekend w Warszawie na finale DCDC, na razie jako obserwatorzy oczywiscie :P a teraz ćwiczymy sobie odbicia od ciała oraz niedługo może pojawi się jakiś filmik.

NARAZIE
K&B

piątek, 6 sierpnia 2010

Już sierpień?

Czas zleciał strasznie szybko, a na blogu naszym widze zaległości spore. Zbierałam sie od dłuższego czasu, zeby tu coś naskrobać, ale jakoś nigdy nie było tyle chęci,wiec postanowiłam wreszcie (!) napisać.
Wiec od początku - ZLOT KYNOLOGII 2010.
Zlot fajny, ludzie super, psiaki również. Dla Benka próba (troszkę nieudana) stosunku do innych samców, ale i tak fajnie się skupiał przy szkoleniu :) Poza tym czeka nas praca,praca i praca.



fot. N. Śliwińska


Poza tym to tak sobie jakoś żyjemy, ostatnio siedzieliśmy u babci, gdzie Benko mial wręcz raj na ziemi, bo przecież karmienie pieska samą karmą to okrucieństwo z mojej strony :) Kilka dni spędziliśmy tez na wsi, gdzie Benbenek prowadził życie psa wiejskiego, czyli cały dzień na dworzu baraszkując z labkową koleżanką z przerwami na jedzenie (no jakby to nie było?) i chwilowy relaks w cieniu pod orzechem, potem znów wracając do harców.
Poza tym spacerowaliśmy, trochę się szkoliliśmy, ale ogolnie wakacje mijają na błogim lenistwie. Wczoraj za to zaliczyliśmy miły spacerek z onkową damą :)


wtorek, 29 czerwca 2010

Szwy zdjęte, a ucho rozcięte

Po zdjęciu szwów po kastracji miałam napisać notkę, ale standardowy brak czasu na to nie pozwolił :) Wiec jak w temacie, szwy zostały zdjęte, wszystko poszło super, a Benkowy powoli zapomina o istnieniu swych jajek.

Dzisiaj za to rozciął sobie lewe ucho, chociaż wróć, rozcięła mu Saba, zapewne niechcący. Po południu strachu się najadłam co niemiara, najpierw nie wiedząc z czego takie kałuże krwi na ganku, na ścianach domu. Wzięłam go do mieszkania, teraz mnóstwo krwi na podłodze, znów na ścianach, szafkach, na całej sierści, łapkach, pyszczku - patrze na psa, który z wywieszonym jęzorem się gapi na odchodzącą od zmysłów pańcię. Ucho, małe Benkowe uszko, którego końcówka została równiutko przecięta na pół wylewała z siebe litry krwi, na szczęście niedługo, bo udało mi się opanować, zdezynfekować i teraz czekamy, aż się uszko zagoi. 

Z takich informacji to u nas jak w całej PL chyba upał, upał, upał. Nie siedzimy bezczynnie, ćwiczymy jakieś sekwencję posłuszeństwa, doskonalimy stanie na kolanie, wzięliśmy się za świadomość zadu, takie umilanie czasu :) Za to w sobotę wyruszamy na zlot kynologiczny spędzić miło czas w gronie psiarzy i poćwiczyć pod okiem szkoleniowca. Wracamy ósmego.

Przyszła też do nas nowa Benkowa chatka, którą wypada się pochwalić :P 


piątek, 11 czerwca 2010

Kastracja

Wczoraj Benek został oficjalnie odjajczony! Wszystko poszło w porządku, sam zabieg nie trwał dłużej niż 15 minut, potem zostałam zawołana, by przytrzymac psa, bo był podłączany do kroplówki, a powoli się wybudzał. Efekt był taki, że pan weterynarz musiał mi przynieść wodę i krzesło, rozpisywac się na ten temat moze nie będę... Najgorszy chyba nie był widok plamek krwi tylko widok własnego psa, który wije się jak ryba bez wody. Język bezwładnie wiszący, łapki każda w swoją stronę i go "rzuca". Wybudzał się? Na szczęście szybko się uspokoił, a pani mogła usiasc na krześle. Efektem tych jego popisów był naderwany szew (? - już nie pamiętam dokładnie co mu się stało, w każdym bądź razie leciała krew, za duze emocje), który trzeba było jakoś podszyć.
Ben dostał zakaz biegania, chodzenia po schodach - powinien leżeć, co w jego wypadku jest ciężkie do zrealizowania, bo to pies który minuty dupki na miejscu nie potrafi utrzymac, a co dopiero kilku dni. Wczoraj wychodzac na siku, już chciał kota gonić, wiec mówi samo przez się..
Dzisiaj jedziemy na kontrol, jutro tak samo, a w niedziele chyba zdjęcie szwów i będzie po wszystkim.



niedziela, 6 czerwca 2010

Cieczkowanie

Dla nas okres cieczek się wlaśnie rozpoczął. Ze dwa dni temu zacieczkowała Saba (moja starsza suczka owczarka ;)), teraz tylko czekać, aż suczka sąsiadów dostanie cieczki i będzie wesoło...
Jak się ciesze, że w czwartek Benek idzie pod nóż, bo on jest teraz tak nieznośny, że mam ochotę go udusić własnymi rękoma. Nie ma mowy o żadnym szkoleniu czy zabawie, dla niego w tym momencie najważniejsze jest to, by być blizej Saby - czyli po drugiej stronie płotu.

Drugą część notki chciałam poświecić moim obserwacją dot. cieczki mojej suki.
Przez sześć lat kiedy Saba cieczkowała, a nie mieliśmy Benka, okres cieczek był straszny, nie chodzi tu o samopoczucie suczki, bo ona znosi to bardzo dobrze, a chodzi mi o tabuny psów, które złaziły się do niej. Nie raz wieszały się na płocie czy przeskakiwały ogrodzenie w wiadomym celu. Dwa lata przez które mamy małego kudłacza to posucha, jeśli chodzi o złażące się psy. ANI JEDNEGO psa (nie licząc Bena), który mi uprzykrzał nam życie, a wkoło naszego domu jest wiecej psów niż suk.

Teraz oby do czwartku, potem to już będzie z górki :)

sobota, 29 maja 2010

Cofanie

Przed wczoraj odebraliśmy wyniki Benkowego badania krwi, które wyszły dobrze - wet powiedział, że nawet bardzo dobrze. Mimo, że podejrzewałam, że wyjdą ok, to po oficjalnym stwierdzeniu, po badaniu czuję się jakoś pewniej. Badania robiliśmy z dwóch powodów, po pierwsze po kleszczowej chorobie należało je zrobić, a po drugie były potrzebne do stwierdzenia, czy można go już kastrować. Tak wiec można i oficjalnie 10 czerwca Ben zostanie odjajczony.

Poza tym zaczęłam z nim ćwiczyć świadomość ciała, może się przydać, bo niedługo może zaczniemy gdzieś skakać.. Na początek zaczęliśmy cofanie, już na samym starcie  miałam z nim taki problem -  on umie komendę "idź stąd", która generalnie polega na tym, że jeśli jestem w łazience i nie życze sobie jego obecności (a on zawsze włazi za mną, wszędzie - dosłownie jak cień) to jest komenda idź stąd, a on posłusznie wychodzi - baardzo praktyczna komenda ;) no i tu zastanawiałam się jak go uczyc perfekcyjnego cofania, postanowiłam metodą dwóch smaczków czyli, żarcie miedzy nogami on krok by zjeść i cofanie by znów spojrzeć na mnie wiec k/s, nauka idzie w sumie fajnie, mam wrażenie,że mniej wiecej załapał, ale wole nie zapeszać.

sobota, 22 maja 2010

Kilka wiadomości....


W niektórych regionach Polski są burze, powodzie, podtopienia, u nas w środkowej Polsce na szczęście nie ma żadnych zagrożeń. Pilica co prawda troche "poszerzyła się" o pobliskie krzaki i polne dróżki, ale my zagrożeni nie jesteśmy. Od trzech dni u nas słonecznie i ciepło z przelotnymi opadami deszczu.
Niedawno odkurzyłam dyski, co bardzo ucieszyło Benka. Ostatnimi czasy u nas dyski leża na półce nie używane, nie wiem czym jest to spowodowane, może po prostu minionym zainteresowaniem z mojej strony? Teraz postanowiłam się zrehabilitować i treningi zaczniemy robić regularnie. Jak już mówiłam Benek się bardzo ucieszył na widok zapomnianych dekli - rollery, łapanie z biegu, łapanie z wszelakimi sztuczkami typu skok przez nogę, skok na rece opanowane, obieganie też ok, jedyne co nam nie wychodzi to łapanie z lotu, czyli to co w tym sporcie w sumie jest najistotniejsze, ale jak mówilam treningi czas zacząć więc może niedługo Ben złapie talerzyk w locie? :)
Wczoraj Benek miał WRESZCIE zrobione badanie krwi, które ma wykluczyć obecność bakterii po chorobie kleszczowej, we krwi. Potem jeśli mam nadzieję okaże sie, że bakterii nie ma to bierzemy się za pozbawienie jajek Benkowego.
W tym tygodniu zaliczyliśmy też kilka miłych, psich spacerków z psimi kolegami i koleżankami wraz z właścicielami, wiec mieliśmy okazję poćwiczyć trochę skupienia przy innych psach. Wyszlo powiem szczerze średnio, bo jak skupienie po obwąchaniu się i po ogólnej euforii jest ok, to w momencie ujrzenia psa/psów Benek zbyt dużej uwagi mi nie poświęca.
Byłam też bardzo zawiedziona jego stosunkiem do niedawno poznanego szczeniaka z którym także mieliśmy okazję kilka razy spacerować, bo strasznie malucha ustawiał, aż doszło do momentu kiedy warczał ostrzegawczo przy każdym spojrzeniu na szczeniaka. W sumie nie z każdym psem się musi lubić, ale jego stosunek to psów płci męskiej jest co najmniej dziwny, bo raz jest super zabawa i obwąchiwanie z napotkanym pieskiem, a raz "nie zbliżaj się nawet do mnie". Na szczęście jak to często bywa kontakty jego z płcią przeciwną wyglądają bardzo fajnie, bo gdyby tutaj zachowywal się podobnie, to mielibyśmy maly problem.

niedziela, 2 maja 2010

Spacerowo i deszczowo

Padało kilka pytań jak się czuje Benek, wiec Benko już całkowicie wyzdrowiał, co prawda w przyszlym tygodniu jeszcze musimy się pokazac w klinice na badaniu krwi, by stwierdzić, czy bakterie całkowicie wyniosły się z jego krwiobiegu, ale co dotyczy jego zachowania to jest w pełni sił :) Jak to na złość na początek majowego weekendu zaczal padać deszcz, a miałam się pojawić na Łodzkiej międzynarodówce, no niestety, skorzystal na tym Ben bo dzisiaj zaliczyliśmy deszczowy spacerek. Swoją drogą spacer w deszczu jest bardzo nastrojowy :) W piątek byliśmy też na spacerku z Karoliną i jej onkowa Chelsi, było bardzo miło i co mnie zaskoczyło, mój Ben się coraz lepiej skupia przy psach, co nie zmienia faktu, że ciągnie do nich jak mały parowozik :) Poćwiczyliśmy troche posluszeństwa i sztuczek, ale głównie to było łażenie, bo w piątek było bardzo gorąco u nas. Siad-zostan w wykonaniu mojego kundla mnie bardzo zaskczyło. Jeszcze kilka tygodniu temu w momencie kiedy Chelsi wstała z siad-zostan, on by zaraz tylek podniosl i polecial za nią, a teraz on spokojnie siedzi i patrzy kiedy to pani pzwoli mu wstać.. Mój mały móżdżek psi ;) Teraz kilka fotek.




niedziela, 11 kwietnia 2010

Przeklęty kleszcz....

Babeszjoza, to słowo od czwartku obijało mi się o uszy...
Środa, wróciłam ze szkoły, Benek który zawsze tylko jak mnie zobaczyl biegal wkoło i machal ogonem, tylko bezsilnie spojrzał się w moją stronę, nawet nie machnął ogonem. Już wtedy wiedziałam, że coś jest nie tak. Przez cały wieczór nic nie jadł, był apatyczny, ciagle spal, głaszcząc, a dokładniej sprawdzając kolor jego oczu wyczułam pewną górkę, odchylam siersc - kleszcz. Wielka nażarta bomba, która niszczy mi psa od wewnątrz. Wtedy wszystko juz zaczęło układac mi się w całość, ale jak ja mogłam nie wyczuć tego kleszcza tego nie wiem do tej pory.
Wyjeżdżając do lekarza w przekonaniu tej choroby upewnił mnie jeszcze kolor jego moczu, brunatny ciemnobrązowy. Niby zdawałam sobie sprawę, że to prawdopodobnie babeszjoza, ale słowo wypowiedziane przez weterynarza sprawiło że moje serce na chwilę zamarło, a potem zaczęło obijać mi się o 'sciany'.
Dwa dni spędzone pod kroplówką, multum zastrzyków - przetrwaliśmy. Dzisiaj jest piąty dzien choroby, Benek powrócił chyba do sił, a przede wszystkim wrócił mu jego temperament, co prawda czeka go jeszcze wizyta jutrzejsza u weterynarza, ale obędzie się bez kroplówki i prawdopodobnie wyjmiemy juz welfron z zyły.
Emocje jakie mną szarpały były straszne, nie wiem czy zdjecie sobie sprawe jak to jest kiedy jestes w przeświadczeniu że ten pies, Twój pies moze umrzeć, ale na szczescie wszystko wraca do normy.
Benkowy jak to on musial coś odwalić, na przykład w salce operacyjnej gdzie byłam z nim przez dwa dni po 1,5h pod kroplówką, to drugiego dnia kiedy chciał sie przywitać z suczką leżącą obok wyrwal sobie welfron z zyły albo chcial zjeść królika w poczekalni... :)
Na razie tyle z nowych wiadomości, w związku z tym co się stało w Smoleńsku nie będę już pisac, bo w sumie nie mam nic do dodania, powinno to się przeżywać w sobie.

wtorek, 30 marca 2010

Nowy image...

W zeszłym tygodniu Benowy zaliczył wizytę u fryzjera i został pięknie obcięty na bardzo króciutko :D Ja swojego psa po prostu nie poznaje, ale przynajmniej nie będę znajdowała włosów psa w jedzeniu.. Wiosna pełną parą, dzień dłuższy, cieplej i można się już wybierać na długie wycieczki. Sztuczka 'smutny pies' wychodzi juz całkiem fajnie, niedługo może wrzucę znów jakiś filmik. Jeszcze jeden dzień szkoły i przerwa świąteczna oprócz nauki mam jeszcze kilka planów związanych z Benem, mam nadzieję, że je zrealizuje, a teraz wrzucam kilka zdjęć byście zobaczyli jak wygląda teraz mały Ben :) Chociaż w sumie nie mogę skończyć tej notki dopóki Wam kogoś jeszcze przedstawię, a więc na zdjęciach pokaże się tez Saba, moja ośmioletnia suczka w typie owczarka niemieckiego. Nie ma ona oddzielnego bloga, ale postanowiłam, że będę tez w jakiś sposób opisywać postępy szkoleniowe u onkowej. No wiec, moze na poczatek nieco przyblize Wam jej postać, a wiec urodziła się w 2002roku. Była ona moim pierwszym psem, który jest generalnie niewychowany, na niej stawiałam moje pierwsze blędy wychowawcze, niestety taki los pierwszego psa, mimo to jest ona fantastyczną towarzyszką życia i nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez jej natarczywej i jakże urokliwej obecności. Szkolimy się z klikerem z ciekawymi skutkami :) Jest ona jak typowy owczarek - bardzo inteligentna i szybko łapie nowe zadania i sztuczki. No to teraz chyba mogę już wrzucić zdjęcia? :)
A wiec tak wyglada miłość moich psów ;)

wtorek, 16 marca 2010

Zima po raz... który?

U nas znów zimowo, śnieg pada non stop i jest go coraz więcej!
W sobotę mieliśmy pierwszy 'trening agilitowy' w tym sezonie, ogólnie jestem bardzo zadowolona, bo pies mi ładnie skakał, pomijając momenty kiedy omijał hopki... W dzień treningu była już lekka warstwa śniegu, ale małemu to raczej nie przeszkadzało, jednak jego pani nie ma takiej fajnej koordynacji ruchów jak jej pies, poślizgnęła się i glebła na ziemie przy którymś zwrocie, oczywiście Benek jak to Benek chciał bardzo pomóc swojej obolałej Pani i przybiegl na pomoc, rzucając się na mnie swoimi czystymi łapkami. W efekcie mieliśmy udany trening i bluzę pięknie przyozdobioną błotnymi łapkami.
No, a od wczoraj ja leżę chora w łóżku, a mój dzielny pies mi towarzyszy obok, jakby rozumiejąc, że pani ma stan podgorączkowy wcale nie upomina się o moją uwagę. Lekarz zalecił mi tydzień z łóżku, do szkoły nie chodzę, ale leżeć w łóżku cały dzien na pewno nie będę. Dzisiaj już trochę lepiej antybiotyk zaczał dzialać to zrekompensowałam Benowi wczorajszy dzień leniuchowania nauką nowej sztuczki - "smutny pies", która polega na kładzeniu łba na ziemi/łapach. Małemu bardzo fajnie wychodzi, bo podczas pierwszej sesji załapał za co dostanie k/s.
To w sumie na razie tyle mam do powiedzenia, a i jeszcze taki mały miszmasz filmikowy, mam nadzieję, że się spodoba, niestety nie udało mi się zrobić tego idealnie, ale to pierwszy mój tego typu wytwór, wiec jak na pierwszy raz myslę, że nie jest źle, wiec miłego ogladania i mam nadzieje, że sie spodoba!

http://www.youtube.com/watch?v=9gvyA97PdzI
Benek, czyli co robimy w weekend :)

środa, 10 marca 2010

Wiosenno-frisbowy spacerek treningowy

Wyjrzałam przez okno - słońce, lekki wietrzyk, niebieskie niebo. Na placu niedaleko mojego domu mało co śniegu, spoglądam na Benka, który jak to Benek wygodnie odpoczywa w pańciowej pościeli. 'Patrz jaka piękna pogoda, rusz tyłek, idziemy na spacer!' - mówię, ale mój pies tylko spojrzał na mnie wymownie i przewrócił się na drugi bok. Tak nie będzie, zakładam adidasy, bluzę i biorę w rękę smycz. Spacer? Pies cały ożywiony biega wkoło mnie. Dyski w rękę i na pole!

Dzisiaj od kilku miesięcy wyjęłam talerze, oj, jak dawno się nimi nie bawiliśmy! W efekcie miałam psa, który miał w głowie jedno - złapać talerzyk! :) Rollery - złapane, przeskoki nad nogą z łapaniem dysku w powietrzu - wykonane, łapanie frisbee z biegu - zrobione. Pies oszalał. Chyba musze mu częściej robić takie przerwy.
Wiosenna pogoda, świeże, rześkie powietrze napełnia nas energią. Pies jak nigdy dzisiaj świetnie mi pracował. Pomijając sesję frisbową, jak najbardziej udaną to zrobiliśmy trening posluszeństwa i też jestem strasznie zadowolona! Chodzenie przy nodze wychodzi bardzo fajnie (pomijając momenty kiedy tyłek leci mu w bok... ), po prostej potrafimy juz przejśc ponad 15 kroków, jeszcze kilka dni treningu i moze weźmiemy się za zakręty. Siad, leżeć w marszu też wykonane. Przećwiczyliśmy też kilka ostatnio nauczonych sztuczek - wskakiwanie na ręce, ukłon, stanie na kolanie...
Mój pies mnie coraz bardziej zadziwia. Jego ostatnie nakręcenia na piłeczkę jest MEGA. Piłki nie widział dość długo. Ostatnio wyjęłam mu i zaczęłam mu rzucać, myślałam, ze pies mi zwariuje, wiec musiałam po dwóch minutach skonczyc tą cudowną zabawe, bo bałam się o jego zdrowie, ponieważ..
a) goniąc piłkę kilka razy wlecial w płot z głośnym "BUM"
b) do rzuconej piłki skakał niczym BC, jednak jak bc już nie spadał...
c) po oddaniu piłki potrafił przebieg kilka okrążeń wokół placu, ale to chyba dla niego dość normalne..

W niedługim czasie, wstawię bardziej aktualne fotki, teraz wrzucę kilka widoczków i jednego rozwianego Bena. Zdjęcia są z wycieczki "w góry", która była pod koniec lutego razem z Benem, koleżanką i jej psem. Wybrałyśmy sie na kilku godzinną wędrówkę po lasach :)


sobota, 6 lutego 2010

Zima nadal, w nieskończoność?


Witam zimowo, chyba jak wszyscy będę narzekać na polską pogodę.. Zimno, mroźno, mokro - jak ja chcę wiosnę! Benkowi zdaje się, że nie przeszkadza ten śnieg tak jak mi, ale przez te wielkie zaspy nie możemy rozpocząć treningów agility, bo w takim śnieg ciężko się biega.. Po dwutygodniowej przerwie w szkoleniu (oczywiście z braku czasu..) wznowiliśmy szkolenie i powróciliśmy ze zdwojoną siłą. Na dzisiejszej sesji klikerowej wyklikałam u Benka trzymanie papierka w pychu - wstęp do wyrzucania papierka do kosza. Pies mi pięknie pracował, stuprocentowe skupienie na mojej osobie, z czego jestem mega zadowolona i dumna. Zachęcona tym zapałem mojego psa, potrenowaliśmy też chodzenie przy nodze, na razie bez kontaktu - jedynie z barkiem przy nodze.
Dalej też muszę pochwalić mojego kundla - na spacerze, w lesie pięknie mi się odwoływał. Jedno słowo - pies przy mnie. Skupienie na spacerze też było całkiem ok, dopóki nie pojawiły się trzy bezdomne psy, które zaczęły biegać wokół nas, ale nie chce sobie psuć humoru i pozwólcie, że ominę ten wątek.
Tyle z naszych "nowości", nie dzieje się u nas zbyt dużo, ale jak każdy zdążył przeczytać - wszystko wina śniegu. Czekam tylko, aż zejdzie to białe "coś" z ziemi i startujemy z agility!

niedziela, 17 stycznia 2010

Kilka słów wstępu



Hmm, myślałam długo nad założeniem Benkowego bloga, bo sporo właścicieli psów prowadzi takie dzienniki swoich pociech, to pomyślałam, czemu ja miałabym nie prowadzić? Więc, Benek doczekał się swojego osobistego bloga.
W pierwszej notce to wypadałoby się jakoś przedstawić, chociaż w sumie w rubryce "Ja i mój pies.." mozecie się czegoś dowiedzieć, no ale.. Mam na imię Kinga, a blog będzie poświęcony mojemu najukochańszemu mieszańcowi, który na imie ma Benek. Przybliżona data urodzenia Benka to 2007r, więc jak by nie było teoretycznie miałby teraz 3lata. Ja sadze, że ten wiek jest nieco zawyżony, więc urodziny obchodzimy w lipcu, wtedy kiedy zjawił się u nas po raz pierwszy. Benek przybywając do naszego domu był bardzo wycofany i bojaźliwy. Nie wiedział co to ulica, samochody, krzaczki i drzewa wkoło, nie wiedział co to obroża i smycz i co najważniejsze strasznie bal się człowieka, a uniesienie ręki w zasiegu jego wzroku bardzo go stresowało. Sporo czasu zajęła jego resocjalizacja i podbudowywanie pewności siebie. Jednak udało mi się z tego trzęsącego się psiego ciałka zrobić wesołego psiaka ;) Interesują mnie psie sporty oraz dobra relacja pomiędzy właścicielem a psem, co jest według mnie podstawą posiadania psa. Razem z Benkiem "bawimy się" w agility oraz frisbee oraz ćwiczymy elementy obedience. Myślę, że jak na pierwszą notkę to przedstawiłam Wam nas wystarczająco. Pozdrawiam Kinga i Benek ;)